W świecie sklepów internetowych trudno znaleźć podmioty, które co prawda reklamują się jako podmioty francuskie, ale w praktyce mają z Francją niewiele wspólnego. Na szczęście istnieje kilka sposobów na to, by odróżnić sklep francuski od podróbki. Jak to zrobić?
Towar i jego nazewnictwo
Oryginalny towar francuski będzie miał swoją niepowtarzalną, francuską nazwę. Często jest ona opatentowana, dzięki czemu po jej wpisaniu w wyszukiwarkę, będzie można znaleźć jej typowego, francuskiego odpowiednika. Niestety, z podróbkami jest zupełnie inaczej. Sporo z nich to produkty, które francuskie są tylko z nazwy. Co gorsza, sporo z nich to wyroby sporządzone w Polsce, choć w oparciu o francuskie przepisy. Nie da się ukryć, że trudno je nazwać oryginalnym produktem…
Nazewnictwo – ciąg dalszy
To, czy kupujący ma do czynienia z oryginalnymi produktami francuskimi zależy również od ich etykiet. Jeśli są to dania i desery spakowane we Francji, to będzie można poznać to po opakowaniu, składzie, dacie przydatności do spożycia itd. Co ciekawe, oryginalny sklep francuski można poznać również po… błędach językowych, jakie pojawiają się w opisach dostępnych w asortymencie produktów. Najbardziej wiarygodne są te błędy, w których polskie nazwy są zastąpione francuskimi.
Charakter asortymentu
Oryginalny sklep francuski nie będzie sprowadzał towarów o skróconym okresie przydatności do spożycia. Mleko, niektóre odmiany serów i świeżo przygotowane surówki z pewnością nie wejdą do asortymentu podmiotu, który musiałby sprowadzać swój asortyment z Francji. Owszem, można je przyrządzić na bazie oryginalnych wyrobów, ale w ten sposób powstaje wyrób, który z oryginalnością ma niewiele wspólnego. Jeśli więc ktoś chce taki towar sprzedać, to najprawdopodobniej sprzedaje podróbkę jego oryginalnej wersji.
Podsumowując, typowy sklep francuski to podmiot, w którym można znaleźć nie tylko asortyment oparty na przepisach lub produktach z Francji, ale też wyroby, które zostały tam wyprodukowane i zapakowane. Niestety, wciąż takich sklepów jest bardzo mało.
